Wigilijna wieczerza ma swoje kulinarne tradycje. W przedświątecznym tygodniu chcemy podzielić się z Wami przepisami na potrawy, które są obowiązkowym punktem w wigilijnym menu członków Polskiej Izby Przemysłu Targowego. Dzisiaj swoim przepisem podzieliła się z nami p. Beata Maly-Kaczonowska – prezes Expo Mazury.
Obowiązkowym punktem programu na moim stole jest kutia. Potrawa z kresów. Do mojej rodziny wniesiona przez Dziadka, który pochodzi ze Lwowa. Dziadek zbliża się do setki, więc już nie produkuje kutii dla całej rodziny, ale wciąż nadzoruje nas i bezlitośnie recenzuje świąteczną produkcję… Sam ciągle piecze tort makowy, ale ten przepis jest w naszej rodzinie od kilku pokoleń i stanowi tajemnicę jej męskiej linii…
Składniki:
- mak (500 g)
- specjalnie oczyszczona pszenica „na kutię” (500 g)
- miód (500 ml) (koniecznie płynny)
- rodzynki i migdały, orzechy włoskie (1 szklanka, ale można dać więcej)
- przesmażona skórka z pomarańczy
Przygotowanie:
Mak zalać wrzątkiem (można mlekiem), postawić na ogniu i doprowadzić do wrzenia. Odstawić na około 12 godzin, po czym wylać na sito i dwukrotnie przepuścić przez maszynkę.
Pszenicę gotować w dużej ilości wody, aż będzie miękka (można wcześniej namoczyć na noc – wówczas nie wymaga tak długiego gotowania). Dobrze wypłukać przed gotowaniem.
Po ugotowaniu wylać na sito i przelać zimną wodą. W czasie studzenia kilkakrotnie potrząsnąć sitem, aby ziarna się nie posklejały.
Miód rozmieszać z odrobiną wody, dodać zmielony mak, sparzone rodzynki i posiekane migdały i orzechy oraz skórkę z pomarańczy. Na koniec dodać pszenicę i wszystko razem wymieszać.
Mój dziadek twierdzi, że odpowiedniej konsystencji kutia powinna być wilgotna i kleista – idealnym testem ma być „test na sufit”. Jeśli produkt końcowy podrzucony przyklei się do sufitu i odpadnie po około 3 minutach, to znaczy, że jest idealny (testu nie polecam – pierwsza kutia w moim życiu ozdabiała sufit w łazience przez dłuższy czas).