– Przepis pochodzi z mocno już sfatygowanego zeszytu z przepisami mojej mamy. Zapisywałyśmy ten zeszyt razem, w czasach, gdy o książki kucharskie było naprawdę trudno, a przepisy przekazywano sobie na spotkaniach towarzyskich z sąsiadkami przy popołudniowej kawie i domowym cieście – mówi Lena Bretes-Dorożała, prezes World Trade Center Poznań.
Nie pamiętam już autora przepisu, ale pamiętam, że gdy byłam nastolatką wykonałam to ciasto ( od najmłodszych lat, to ja byłam w domu cukiernikiem – taki dar) wstawiłam je do pieczenia i poszłam do kościoła ze święconką, wracając cały czas myślałam o tym, że czegoś zapomniałam zrobić przy tym cieście. Aż sobie przypomniałam, że nie dodałam proszku do pieczenia. Zrobiłam to po powrocie do domu. Wyjęłam ciasto z piekarnika, miało jeszcze dość płynną konsystencję, dodałam proszek do pieczenia, wymieszałam łyżką i ponownie wstawiłam do piekarnika. Ciasto wyszło CUDOWNIE, a wyrosło jak nigdy. Albo to takie cudowne ciasto, albo to mój dar, żadnego wypieku nie jestem w stanie popsuć 🙂
Składniki:
1 kostkę masła
2 szklanki maku niebieskiego ( lub puszkę już gotowego zmielonego)
2 szklanki cukru pudru
6 całych jaj
1 dużą łyżkę kakao
1 olejek migdałowy
10 dkg zsiekanych obranych migdałów lub płatków migdałowych
2 łyżeczki proszku do pieczenia
1/2 mąki pszennej przesianej
Przygotowanie: Masło o temperaturze pokojowej ucieramy z cukrem na gładką masę. Wcześniej zaparzony mak mielimy przez maszynkę o drobnych oczkach 3 razy ( lub używamy gotowego już zmielonego maku), zmielony mak dodajemy do masy z masła po jednej łyżce i jednym jajku i ucieramy mikserem, na koniec dodajemy mąkę, kakao, olejek migdałowy i migdały. Przelewamy do tortownicy ( 23 cm) wcześniej wyłożonej pergaminem lub papierem do pieczenia i wysmarowanej masłem. Pieczemy ok. 45 minut, przed wyjęciem można sprawdzić drewnianym patyczkiem czy już jest upieczony.
